Powrót Ojca!


Autor: mistrz_patelni
02 sierpnia 2008, 22:00

Dzisiaj tak samo, tuba, czoło temperatura i kolejne badania. Standard w szpitalu. Zobaczcie co mi założyli.

 

Nie wiem po co, w każdym razie nie podają tędy musu jabłkowego ani alkoholu.

A właśnie w szpitalu jedynym miłym momentem integrujący wszystkich jest już osławiony dymek! Puszcza się go albo w parku albo na klatkach schodowych poza oddziałem. Jak będziecie mili to nawet w nocy (jak jesteście mobilni) salowe będą was po cichu wypuszczać na niego.

Zaraz po śniadaniu (zgadnijcie co było) zadzwonił telefon. Zgadnijcie kto to. To mój ukochany tatuś łudząc się chyba, że go odbiorę z lotniska. Tak czy inaczej miał do mnie dzisiaj wpaść. O szczęśliwy dniu, wreszcie jakieś wesołe towarzystwo i ktoś z kim można pogadać nie tylko  o chorobach. Bo paradoksalnie w szpitalu jest to jedyny temat o jakim wszyscy rozmawiają. Kto umarł, kto kaszle, kto chrapie itd.

Po obiedzie o którym nie mam już ochoty pisać zjawił się ojciec. Wpadł dobrze ubrany Pan z czarną brodą i nie wiem skąd te wszystkie pielęgniarki które przez cały dzień nie mogły mi wyjąć tego cholerstwa z ręki wokół ojca się zbiegły i uśmiecha, ahy, hahy itd. Wtedy poczułem się chory!

Kiedy ojciec wygonił te panie i dał mi torbę z ….myślałem, że będzie tam jedzenie. Nie! Były tam 2 paczki papierosów, 2 butelki wody i Prince Polo – widocznie zostało mu z samolotu.

Ale to nic w końcu jeszcze tylko dwa dnia mi zostały. Człowiek w ekstremalnych przypadkach do jakich zdecydowanie zaliczam szpital bez jedzenia może wytrzymać podobno nawet 14 dni. Podobno!

Po uczcie z batonika którego jak nigdy pożarłem na raz poszliśmy na spacerek i plotki. Dołączył do nas mój kolega Marek który jako jedyny gdy się dowiedział o moi toeur de szpital jakoś zareagował. Zadzwonił i spytał się czy 60 hot-wingsów mi starczy. (Mam słabość do KFC-te małe kurczaczki pycha!). Było to pierwszego dnia więc ja jako rasowy Machoman odmówiłem, miałem tego jeszcze długo żałować

Ale wróćmy do spotkania. Gadaliśmy tak sobie właściwie o niczym, było miło!

Tak się zagadaliśmy, że zrobiło się już ciemno. Oddałem ojcu klucze, zabrał auto i pojechał do domu. Kiedy wieczorkiem jeszcze gadaliśmy przez telefon na moje pytanie „Jak się jechało” odpowiedział „za darmo”!

Dobranoc!

 

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz